W poniedziałkowe (23.06.) popołudnie, przy śmietniku zlokalizowanym nieopodal siedziby Agencji Rozwoju Regionalnego przy ulicy Wyszyńskiego w Kutnie, przechodnie natknęli się na nietypowy widok. Wśród odpadów ktoś porzucił pakiet publikacji – albumów, broszur i wydawnictw poświęconych historii i kulturze Kutna.
[FOTORELACJANOWA]1347[/FOTORELACJANOWA]
Znalezisko wywołało niemałe poruszenie w lokalnej społeczności. Na jednej z kutnowskich grup pojawiły się także zdjęcia publikacji, na których widać m .in. katalog wystawy "Przywrócić Pamięć. Album kutnowski".
Książki leżały uporządkowane, nieuszkodzone. Poza publikacjami znalazła się także m. in. korespondencja skierowana do Agencji Rozwoju Regionu Kutnowskiego.
O komentarz w tej sprawie zapytaliśmy przedstawicielkę Agencji Rozwoju Regionalnego w Kutnie:
Porządkujemy pomieszczenia i osoba, która u nas pracuje od wielu lat, miała wyrzucić rzeczywiście stare, niepotrzebne publikacje, które gdzieś tam już były mocno nieaktualne. Moim zdaniem, nieświadomie i omyłkowo wyrzuciła przy współpracy z kimś, że tak powiem, bo wiadomo, że ona sama tego nie przełożyła, poprosiła kogoś o wyniesienie i ktoś to przez omyłkę po prostu wyniósł. Wczoraj, jak tylko ta informacja została umieszczona, ktoś to sfotografował, szkoda, że nie zadzwonił, no bo byłoby szybciej i prościej, łatwiej byśmy mogli zareagować, żeby nie robić jakiejś taniej sensacji. Zabezpieczyliśmy te publikacje, wszystkie rzeczy zostały z powrotem umieszczone w archiwum.
Sprawą szybko zainteresowali się także lokalni działacze kulturalni. Do naszej redakcji zgłosiła się Teresa Mosingiewicz, prezes Stowarzyszenia Grupa Przyjaciół "od jutra", a także współautorka niektórych z publikacji:
Jest mi przede wszystkim bardzo przykro. Jestem współautorem zarówno albumu, jak i wystawy, ale ten komentarz przede wszystkim... Książka żadna nie powinna się znaleźć na śmietniku, jeżeli już naprawdę nie wiemy co z nią zrobić to są instytucje, które wiedzą, np. Biblioteka Kutnowska doskonale wie, co zrobić z książkami, które są niepotrzebne albo nie ma dla nich miejsca. Zawsze są komuś potrzebne. Jak się okazuje, mnóstwo ludzi się teraz odzywa, chce tę książkę mieć. Ja miałam wcześniej też takie sygnały, że nakład jest wyczerpany, w bibliotece tam jest jeden, może dwa egzemplarze, trudno z tego korzystać. Jeżeli ktoś bada i zgłębia historię Kutna, to praktycznie musi ją mieć na co dzień przy sobie na biurku. To nie jest tak, że pójdzie do biblioteki i sprawdzi.
Mimo, że publikacje zostały zabezpieczone i powróciły do archiwum, sytuacja wywołała dużą dyskusję.
Zdarzenie z ul. Wyszyńskiego pokazuje, że czasem przez zwykłą nieuwagę można łatwo stracić kawałek lokalnej tożsamości.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz