Bociany w potrzebie. Dwie dramatyczne interwencje w dwa dni

Ostatni weekend czerwca upłynął pod znakiem dramatycznych interwencji w ośrodku Stowarzyszenia „Pomagam Bocianom”. W ciągu dwóch dni pracownicy i wolontariusze zostali wezwani do pomocy w dwóch trudnych przypadkach, które boleśnie unaoczniają, jak ogromny wpływ na życie dzikich zwierząt ma działalność człowieka.

Pierwsza interwencja dotyczyła młodych bocianów, które trafiły do ośrodka po dramatycznym incydencie w gnieździe. Ich kończyny zostały oplecione sznurkami i plastikowymi odpadami, które – jak co roku – zostają przez dorosłe ptaki przypadkowo wplecione w konstrukcje gniazd. To efekt bezmyślnego wyrzucania śmieci na pola, łąki i przy gospodarstwach.

Jak bardzo ważne jest sprzątanie sznurków, można wywnioskować na poniższych zdjęciach, młode bociany byłyby okazami zdrowia, gdyby nie splątane kończyny, które doznały deformacji, rotacji stawów, a także martwicy. W większości przypadków takie zmiany są nieodwracalne i ptaki poddawane są eutanazji.

- informuje stowarzyszenie.

Ocalenie tych młodych było możliwe dzięki szybkiej reakcji pani Joanny Wójciak, która nie pozostała obojętna i natychmiast dowiozła ptaki do ośrodka.

Zaledwie dzień później, 900 metrów od ośrodka, przy stacji Huzar, doszło do kolejnej tragedii. Ranny bocian leżał na polu z bezwładnym prawym skrzydłem. Do akcji ratunkowej natychmiast ruszyli pracownicy stowarzyszenia, wspierani przez przejezdnych, którzy podarowali koc.

Niestety, stan bociana okazał się bardzo ciężki. Miał otwarte złamanie prawego nadgarstka oraz liczne oparzenia, wszystko wskazuje na uderzenie w linię energetyczną. Ptaka zabezpieczono, podano leki przeciwbólowe, antybiotyki i środki chroniące ranę przed pasożytami. Jednak szanse na odzyskanie pełnej sprawności są znikome.

„Ten bocian już nigdy nie poleci” - brzmi smutna diagnoza.

Stowarzyszenie apeluje: nie zostawiajmy śmieci w przyrodzie, reagujmy, gdy widzimy potrzebujące zwierzęta i wspierajmy organizacje, które ratują ich życie.