W październiku na deskach Centrum Teatru Muzyki i Tańca w Kutnie wystąpił zespół Łydka Grubasa. Porozmawialiśmy z liderem zespołu, wokalistą, Bartoszem "Hipisem" Krusznickim, który opowiedział nam o działalności zespołu i jego najbliższych planach. Jak stwierdził artysta, każdy koncert jest dla grupy wyjątkowym przeżyciem:
Każdy gra się inaczej i każdy kolejny to jest wyzwanie i staramy się dokładnie tak samo. Zdarzają się rzeczy niespodziewane - nie jesteśmy kapelą, która jest poukładana od A do Z, tak że zawsze mniej więcej 50% tego co dzieje się na koncercie, to jest spontaniczny temat. Nie ma absolutnie znaczenia wielkość wydarzenia - tak samo cudownie gra się koncert na wielkiej scenie na plenerze, tak samo fantastycznie gra się dla stu osób w fajnym klubie, na kameralnej imprezie, gdzie można zajrzeć każdemu prosto w oczy. Wszystko ma swój urok i to jest przysłowiowe 5 smaków, każdy inny.
Nie jest tajemnicą, że Łydka Grubasa pracuje nad nowymi materiałami, a pan Bartosz zdradził nam, jak one klarują się na najbliższy czas:
Jesteśmy w trakcie wydawania płyty ĘĆ. To jest płyta z naszymi starymi kawałkami, które nagraliśmy zupełnie na nowo, dołożyliśmy cudownych gości z najwyższej półki, bo pojawili się m.in.: Kwiat Jabłoni, Łukasz Drapała czy Czesław Mozil. Kawałki dostały kompletnie nowe życie, a w przyszłym roku przymierzamy się do wydania nowego materiału, który będzie prawdopodobnie nagrany w okolicach kwietnia i na jesień 2024 roku powinna być całkiem nowa płyta. Takie mamy założenia, a co z tego wyjdzie - zobaczymy. Nie kalkulujemy tego za mocno, na razie skupiamy się na ĘĆ to jest podziękowanie dla naszych słuchaczy za 21 lat towarzyszenia naszej kapeli od najmniejszych koncertów po największe sceny. Jesteśmy absolutnie dumni, że możemy podpisać się dzisiaj pod naszymi wczesnymi kawałkami dwoma rękoma.
Nazwa płyty, o której wspomnieliśmy może być zagadką dla osób, które nigdy nie były na koncercie Łydki Grubasa. Jednak ten tytuł ma swoją genezę i nie jest zlepkiem przypadkowych liter. Poprosiliśmy więc artystę o wyjaśnienie tej nietypowej zbitki literowej, wracając wspomnieniami do jednego z występów:
To był koncert w Radomiu, gdzie namawialiśmy ludzi do krzyczenia "dziękuję" i ja rzuciłem do Zigiego (gitarzysty zespołu - przyp. red.): "wymyśl jakiś inny wyraz, bo to "dziękuję" to jakieś dziwne słowo". No i wymyślił "ęć" i tak zostało. Bardzo dużo rzeczy rodzi się na koncertach, później powtarzamy je w innych sztukach. Jest to niesamowite, że możemy sobie pozwolić na tę spontaniczność i ludzie to biorą i jest to cudowna kooperacja zespołu z publiką. Chyba o to chodzi w tej muzyce rockowej, żeby nie było nigdy szablonowo, żeby jakieę przesłanie poszło, ale jednocześnie najzwyczajniej w świecie wszyscy dobrze się bawili.
Z pewnością te słowa miały przełożenie na koncert w Kutnie, gdyż sala CTMiT wypełniła się po brzegi.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz