51. Święto Róży to nie tylko piękne aranżacje florystyczne, stoiska wystawiennicze i zapach kwiatów unoszący się w przestrzeni miejskiej, ale także akcenty muzyczne! Organizatorzy zaproponowali repertuar dla każdej grupy wiekowej: o 18:00 swój koncert dała Julia Żugaj, dla której pod sceną zgromadziła się młodzież, następnie na scenie zagościł zespół Big Cyc, a zwieńczeniem bloku koncertowego było wyśpiewanie największych hitów przez Brathanki.
Publiczności nie przeszkodziła pogoda, jaka towarzyszyła nam w Kutnie przez cały dzień, a deszcz nie był powodem, by nie pojawić się na terenach zielonych nad Ochnią.
"Tego dnia nie będzie smutno, Big Cyc znów odwiedzi Kutno!" - takim hasłem zapowiedzieli swoją obecność w mieście róż członkowie zespołu na swoich profilach w mediach społecznościowych. I absolutnie się nie pomylili! Energia, jaka pojawiła się przy utworach: "Makumba" czy "Każdy facet to świnia" jest nie do zastąpienia, a tłum z pewnością nie mógł narzekać na nudę. Przed koncertem wokalista komentował tak:
Zdarzało nam się grać naprawdę w wielkich ulewach. Dzisiaj taki kapuśniaczek pada, może jest trochę chłodno, trochę wiaterek, ale da się przeżyć. Mam nadzieję, że muzyka rozgrzeje wszystkich fanów, także będą hity, będą stare, nowe piosenki, więc myślę, że dla prawdziwych fanów to nie jest wielka przeszkoda, jeżeli nikt nie jest z cukru, jak to mówiono, nikt się nie roztopi, a atmosfera i na widowni, i na scenie będzie bardzo gorąca, więc liczymy na dobry koncert tutaj w Kutnie.
Krzysztof Skiba absolutnie się nie pomylił, energia podczas koncertu była świetna, a teksty piosenek zespołu zna całe miasto, co było słychać w sobotni wieczór. Nie zabrakło również momentu na wzruszenia i refleksję, gdy zapytaliśmy o ulubiony numer artysty. Czy jest to możliwe, żeby móc wyróżnić taki tytuł po tylu latach na scenie?
Oczywiście są takie piosenki, które musimy zagrać, bo publiczność by nam nie darowała tego, gdybyśmy nie zagrali na przykład "Rudy się żeni", "Facet to świnia", "Makumba" czy "Świat według Kiepskich", ale powiem szczerze, że taką moją ulubioną to jest "Ballada o smutnym skinie", dlatego, że to jest fenomen, bo ta piosenka nie była zbyt często nadawana w radiu, a mimo to wszyscy ją znają. Ona zdobyła tak zwaną "popularność ogniskową", bo ją można łatwo zagrać na gitarze akustycznej przy ognisku, gdzieś na wakacjach, przy namiocie, na jakimś obozie wędrownym i ona tak wędrując sobie gdzieś po różnych śpiewnikach turystycznych, harcerskich, stała się takim hymnem, można powiedzieć, Big Cyca i zawsze gramy ją na koniec i powiem szczerze: grałem ją już parę tysięcy razy i zawsze mam jakieś takie ciarki na plecach
- dodawał Skiba.
A tytuł, jak się okazało, był również ulubioną propozycją muzyczną wielu osób na widowni: w górze podczas finałowego wykonu pojawiły się latarki, światła, zrobiło się naprawdę klimatycznie. Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji, a my wracamy już dziś z kolejną porcją "różanych" wiadomości!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz